środa, 25 czerwca 2014

Jak długo mnie tu nie było

Nie pisałam tutaj nic od mojego pobytu w szpitalu, ponieważ kiedy wyszłam wszystko się zmieniło.
Zresztą, mam teraz czas żeby trochę popisać, także czemu nie.
23:23, zaczynam.

Tutaj dwa stare wpisy, nie wiem skąd, nie wiem jak, ale znalazłam je na swoim komputerze, w jakimś tajemniczym folderze:

17 stycznia 2014

-Pomyśl o tym co zrobiłaś!- krzyknął i trzasnął drzwiami od pokoju
Nie wiem dlaczego tak zrobił, nie powiedział nic więcej, tylko to jedno cholerne zdanie. Zawiodłam go, mocno go zawiodłam. Siedziałam na kanapie patrząc się na zmianę na rękę i za okno. Wiał wiatr, a oczy przepełniły mi się łzami, ale nie płakałam. Zacisnęłam tylko mocno usta i wzięłam głęboki wdech, ciągle nie wiedząc co o tej całej sytuacji myśleć. Miałam gorszą pustkę w głowie niż wtedy kiedy pierwszy raz się całowaliśmy. Po prostu mogłam się przymknąć, przeczekać, przemilczeć, ale nie, musiało mnie coś podkusić aby to powiedzieć.
Usłyszałam kroki, wracał. Wszedł do pokoju, usiadł na kanapie i przez chwilę nic nie mówił. Ja ciągle odwrócona nie chciałam nawet na niego spojrzeć, a bardzo mi na tym zależało.
  • Dlaczego? Z jakiego powodu?- zapytał
A ja głupia milczałam.
  • No pytam się Ciebie. Dlaczego to zrobiłaś?
Bałam się, że znowu powiem coś o czym nikt miał nie wiedzieć. Totalna pustka. Wcale nie chcę się tłumaczyć. Zaczęłam płakać. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ja tylko udaję silną, a tak naprawdę jestem okropnie słaba, jestem dokładnie przeciwnością tego kim chciałabym być.
  • Ja sobie nie radzę – wydukałam z siebie
  • Jak to sobie nie radzisz?
  • Po prostu. Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy, sama uważam że to najgłupsze co mogłam zrobić.
Rozmowa ciągnęła się dalej, ale w sumie nie miała jakiegoś głębszego sensu, bo i tak wiem, że mi nie uwierzył, że mi nie ufa.
Spieprzyłam, dość mocno.


20 stycznia 2014
Pewna sytuacja w szkole, która wydarzyła się dzisiaj w szkole nakłoniła mnie do pewnych rozkmin.
Dziewczyna z mojej klasy spadła ze schodów, rozwaliła sobie głowę, wstrząs mózgu, pełno krwi.. Ale nie o sam fakt iż była to moja koleżanka z klasy,ani o to że coś tak przykrego jej się przytrafiło tu chodzi. Chodzi o to, że od razu po jej upadku zauważyłam trzy dziewczyny z mojej klasy, które okropnie płakały. Praktycznie były przerażone tym faktem, że widziały ją w takim stanie i oczywiście jak najszybciej chciały się dowiedzieć co się z nią dalej dzieje. Za pewne były to jej przyjaciółki...nie wiem nie znam mojej klasy zbyt dobrze, ale sugeruję się tym że cały czas spędzają ze sobą czas na przerwach.
I tutaj pojawia się pewna myśl. Co by się stało jakbym to ja była zalana kałużą krwi i całą się trzęsła? Kto najbardziej by się przejął? Czy w ogóle ktoś by płakał? Na te pytania próbuję sobie odpowiedzieć.
Po moim upadku z drzewa wcale nie jestem już taka pewna, czy wywołałoby to jakąkolwiek empatie i współczucie niektórych osób.
Kto przyjechałby do szpitala? Obstawiam, że on. Nie jestem tego w stu procentach pewna. On bardzo mnie kocha, ale nie ma zbyt dużo możliwości dojazdu,a wątpię czy wybłagałby o to mamę.
Poza tym, Wiktoria w szpitalu? Luzik, poradzi sobie. Nie ma przyjaciół, a więc ogólnie mają ją wszyscy w dupie. No dobra. Może nie jest aż tak źle, ale jedno pytanie 'Jak u ciebie?' albo 'Jak się czujesz' tak naprawdę niewiele zmienia.
A gdyby tak na pytanie 'Jak się czujesz?' odpowiedzieć 'Wiktoria nie żyje. Pogrzeb odbędzie się.....' co wtedy? Może nagle znalazłoby się milion moich przyjaciół, którzy składaliby kwiaty na moim grobie, płacząc przy tym i wspominając, A miesiąc później i tak każdy by zapomniał, z wyjątkiem rodziny, niej i niego. Taka jest smutna prawda. Ludzie nie powinni bać się śmierci, bo dopiero po niej możemy stwierdzić kim tak naprawdę byliśmy i co dla kogo znaczyliśmy. Dlatego czasami myślę o tej Pani, o śmierci. Bardzo chciałbym zobaczyć co dzieję się kiedy już się z nią zakolegujemy. Tak bardzo chciałabym wiedzieć czy naprawdę dla kogoś coś znaczę.

Następna rozkmina.
Co by było gdybym nie poszła do tej szkoły? Dostała się do gimnazjum w Szczecinie?
Nie poznałabym jego. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
Ktoś inny? Nawet nie dopuszczam takiej myśli..na samo słowo INNY odechciewa mi się jeść kaszy, którą próbuję w siebie wmusić od jakiejś godziny. Nie ważne, nie miałam pisać o moim niejedzeniu.
Nadal nie mogę uwierzyć w to, że znalazłam kogoś tak ważnego dla mnie. Jestem z tego powodu bardzo, bardzo szczęśliwa, choć wiem, ze niedługo i tak znowu coś spieprzę, taka jestem.


27 stycznia 2014

Minął dokładnie tydzień od ostatniego wpisu. Nie działo się nic specjalnego. Mogę jedynie przytoczyć jeden Nasz dialog:
-A co by się stało jakbym zdradził Cie z chłopakiem?
-Musiałabym się z tym wreszcie pogodzić- odpowiedziałam, trochę zdziwiona pytaniem
-To chciałem Ci powiedzieć, że mam już jednego
-Ta? Fajnie wiedzieć. Opowiadaj dalej.- powiedziałam odwracając się szybko tyłem do Niego
-Ale wiesz co? On mi robi takie mega duże kanapki do szkoły.
-Przepraszam, że moje nie są takie zajebiste.
-Ale posłuchaj dalej. On mi mówi, że muszę wybrać pomiędzy Tobą, a nim. I wiesz co powiedziałem?
-Wybrałeś jego?
-Powiedziałem, że nie obchodzą mnie jego kanapki, bo może są duże, ale nie są tak dobre jak Twoje. On nie robi dla mnie serników do szkoły, tak jak Ty. Bo liczy się jakość, nic innego. Kocham Cię.
Ostatnio On pożyczył mi pewną książkę, a dokładniej ,,Mały poradnik życia”. Na samym końcu książki jest miejsce na własne dopiski. Kiedyś pożyczał już komuś tą książkę i najwidoczniej ten ktoś wpisał tak zajebiste prawdziwe stwierdzenie:

'Bo prawda jest taka, że lotniska widziały więcej szczerych pocałunków niż ołtarze kościołów.
A ściany szpitali słyszały więcej szczerych modlitw niż ściany kościołów’


O kurwa, co to w ogóle ma być. Początek naszego związku (?), nie mogę nawet tego czytać, na początku chce mi się śmiać, potem cholernie płaczę, zdając sobie sprawę, jak krótko byłam szczęśliwa, jak dużo straciłam, zaniedbałam, jak bardzo dałam sobą zmanipulować.
Pod koniec stycznia wszystko zaczęło się sypać.
Ile wyzwisk usłyszałam, to nie jest do opisania, nie umiem nawet dobrać dobrych słów i praktycznie piszę bez sensu.
Czasami wydaję mi się, że moje wołanie o pomoc jest głuche.
Nikt nie słyszy, oczekują że się otworzę, ale to nie jest takie proste. Potrafię ocenić osobę od razu, może to płytkie, ale wiem komu mogę cokolwiek powiedzieć, a z kim rozmawiać jak z konkretnym debilem.
Wiesz co? Nie jest łatwo opowiadać o tym co ukryte głęboko w psychice.
Wyniszczenie.

Kiedy słyszałam słowa, że przeze mnie popełni samobójstwo, znikałam.
Tego uczucia nie da się opisać.
Może, żeby bardziej to zobrazować przedstawię pewien sen:
Jesteś zamknięty w szklanej kuli. Wszyscy Cie widzą, ale nikt Cie nie słyszy, nie widzą również Twojej kuli. 
Nagle zaczynają pojawiać się dziwne dzwięki, których nie możesz opanować, one dostają się do ciebie, do środka.
Krzyczysz, ale nic nie możesz zrobić, nikt nie słyszy.
Twoja psychika umiera, powoli, zostaje tylko ciągła pustka.

Dość, na dzisiaj dość, już nie mogę, dokończę jeszcze jutro, może pojutrze, może kiedyś dokończę.
Jak zbiorę siły.



piątek, 20 grudnia 2013

Szpitale te sprawy.

 Nie powiem, że szpital to jedna z rzeczy które są w jakikolwiek sposób przyjemna, ale za pewne wszyscy to wiedzą. Logika lekarzy czasami na prawdę mnie rozbrajała...
Wyciąganie drutów bez znieczulenia? Oczywiście. Będzie bolało? Nie poczujesz bólu, ale może być NIEPRZYJEMNIE.
ta.

Patrząc na to zdjęcie wydaje się, że wyglądałam na ogarniętą w szpitalu. TO TYLKO ZŁUDZENIE.
Piąta rano, wchodzi pielęgniarka, zapala wszystkie rażące w chuj światła i każe mi iść się umyć i przebrać w piżamkę ,,operacyjną". Przecież nie obchodzi ją to, że zabieg mam o 13, lepiej wszystkich obudzić o piątej nad ranem. Nie mogłam już potem zasnąć, za dużo wspomnień przyszło mi na myśl, za dużo rozkmin o tym co będzie. Ale będzie chyba dobrze :)

A teraz Berlin.Nie było tam jakoś zachwycająco, nawet można powiedzieć, że troszeczkę się rozczarowałam. Mogłam się tego spodziewać, bo nie było tam jakiś świetnych osób, a w tej wycieczce na tym najbardziej mi zależało, no ale trudno. Nie narzekam.


Ano tak jeszcze wigilia klasowa, czyli jeden wielki niewypał. Zdążyłam wyrwać się ze szpitala i na nią przyjść. Tak bardzo się cieszyłam, że będzie super, będziemy śpiewać, będzie dużo jedzenia, fajna atmosfera. Ups. Myliłam się.



niedziela, 15 grudnia 2013

Mikołajki, pieprzenie o głupotach

No. Mam dużo teraz spraw na głowie. Wycieczka do Berlina i do szpitala. Chciałabym się rozpisać o tym jak to było ostatnio fajnie, ale jakaś wewnętrzna siła każe mi to zatrzymać dla siebie :)
Plus macie mnie w kreskach.



poniedziałek, 25 listopada 2013

Zajebiscie wszystko idzie

Wszystko sie układa, jestem szczęśliwa, nie mysle o żadnych problemach. Liczy sie tylko pare tych osób, tych wartościowych. Nie, o dziwo to nie moi przyjaciele. 

Patrząc na te moje wyjscia, spacery..można by było powiedzieć że każda rozmowa jest całkiem inna. Cieszy mnie to. Choć czasami tematy, na ktore rozmawiamy nie są dla mnie łatwe.


poniedziałek, 18 listopada 2013

To Ty masz tam stypę/Hubert

Jak najbardziej sie zgadzam. Nudne,szare, pojebane, ale jednak ma cos w sobie innego, moje życie. A moze to ja jestem dziwna?
NIE NA PEWNO NIE.

Pisze tyle notek, nigdy tyle nie pisałam. Moze dlatego że w gimnazjum jest ciekawiej? Nie wiem

Chwale sie! Nie był potrzeby psycholog! Dałam radę :)
Chce zrobic listę celów i osiągnięć. Ma mnie to zmotywować do ruszenia dupy.

I pamiętaj, nie zawsze musi byc KAWIOR!


sobota, 16 listopada 2013

Zastanawiające

Zdarzyło sie cos niby tak małego, a jednak teraz często chodzi mi to po głowie.

Człowieku, rujnujesz moją pozytywnosc.
Nie dajesz sobie kurwa pomóc.
Ja nic nie wiem? Jak zwykle.
Nie ma tym razem żadnego emo time, bardziej dołująca mnie rozkmina.

Cały weekend bez planów. Chodzę w lesie robiąc po 10 kółek w tym samym miejscu.

niedziela, 10 listopada 2013

Dużo sie działo.

Przez czas, który nie pisałam bardzo dużo sie wydarzyło. Złamalam rękę, znalazłam kogoś kto mi pomaga; komu moge zaufać, mam dosyć duże problemy i takie tam rzeczy, które nikogo nie obchodzą.

,, Będziesz miała czas na rozmyślania w szpitalu, bedzie okej, zobaczysz"; ,, nie będzie Ciebie tyle w szkole, fajnie". Możecie sie wypchać takimi tekstami, bo za pewne kurwa nigdy nie byliście w szpitalu. Rozmyślanie? Co ty w ogóle mówisz. Po lekach na sali pooperacyjnej widzisz poczwórnie, do tego cały czas wydaje Ci sie ,że klamka od drzwi sie rusza, a Ty chcesz rozmyślać? No to gratulacje. 
Po za tym leżenia samemu na sali, jest tak bardzo ciekawe. Wy wiecie lepiej. Jedna osoba mnie odwiedziła, nawet nie wiecie jaki uśmiech u mnie to wywołało.
A teraz tylko czekać do 18 grudnia na trzecią operacje, no zajebiście.

Osoba której moge zaufać. Jest. Tyle na ten temat. Bardzo mi pomaga, wspiera, po prostu jest, wystarczy.

Haha troche śmieszy mnie to jakie mam problemy. Takie niby nic, a jednak przez to w nocy nie śpię. Śmieszne?


Tak. To tyle. Nic ciekawego. Jak zwykle.
,,Każdy jest sierota spokojnie, każda sierota ma swojego opiekuna "- słowa nie ważne kogo.